Gdybym tylko mogła spisać wszystkie zdania, które układają się w mojej głowie podczas mycia włosów. Postawiłabym wtedy ostatnią kropkę w mojej powieści. Regularnie publikowałabym wpisy na blogu – lakoniczne felietoniki i grubsze kęsy, które mogłyby służyć, jako podparcie w niezobowiązującej wymianie wiedzy. Tyle zgrabnych akapitów ucieka mi wraz z pianą, która rozpływa się pod strumieniem wody!
Wewnętrzne dialogi to moja zguba. Odpływam w swój świat. W porannym tramwaju. W seo zdaniach, które wzbogacają moje konto debetowe. W popołudniowym tramwaju. Na spacerze z psem. Wśród pomidorów i natki pietruszki, którymi będę później karmić żołądki. W mojej głowie dzieje się wszystko – od wojny do pokoju. I wszytko ucieka, jak promyki słońca między palcami.
Czytałam blogowy wpis Ady Kosterkiewiczy na temat blogowania (o ten tu) i mimo że się z nim zgadzam, to kilku kwestii nie mam zamiaru wprowadzać w życie. Np. własnej domeny. Dlaczego? Bo już próbowałam, nie widziałam rezultatów i mi się nie chce. Pierwszego bloga założyłam chyba w wieku 11 lat (w każdym razie wciąż byłam w podstawówce) i z małymi przerwami zawsze miałam jakiegoś bloga. A mam już 28 lat i śmiało mogę stwierdzić, że przez 15 (odliczając przerwy), w czasie wolnym, piszę i publikuję. Próbowałam być bardziej modna i taka jaka być powinnam – z domeną i modnym szablonem. Z seo frazami i klikalnymi tematami. I w ogóle nie sprawiało mi to przyjemności, ani nie zwiększało znacznie zasięgów – a przynajmniej nie zwiększało ich tak, abym widziała w tym owocnym rezultat.
A więc tak. Mówię od razu, że ten blog nie będzie miał planu. Nie będzie w nim regularności i spójności. Będzie taki o, trochę do poczytania, trochę pamiętnikowy i trochę nie wiem jeszcze co.
A szablon będzie minimalistyczny. Potrzebuję choć jednej rzeczy, w moim życiu, która będzie minimalistyczna.
Pierwszego bloga miałam jak skończyłam 10-11 lat! Był o piłce nożnej i nie miał żadnego sensu. Prowadziłam bloga zawsze i prawie od zawsze, tak jak Ty. I wiem, nauczyłam się, że popularność nie będzie mi dana. Cieszę się, że mam swoje małe grono, z którym mogę poprowadzić konwersację.
A co do myśli pod prysznicem – oj ile by tego było, ale zawsze, w zaczarowany sposób znikają zaraz jak zakręcę wodę.
PolubieniePolubienie
Kto wie, ile dobrej literatury nam ubywa przez tę wodę… XD
Co do popularności, to jeszcze rok temu gryzł mnie jej brak, ale z każdym kolejnym dniem tego gryzienia jest coraz mniej. Instagram mnie ogranicza, nigdy nie byłam popularna to czego chcieć od bloga?
PolubieniePolubienie